Pewnej nocy piątka obozowiczów postanawia odegrać się, na prześladującym ich kierowniku. Niestety żart przeradza asie w tragedię gdy Cropsy, wznieca pożar i sam się zapala. Co prawda udaje mu się przeżyć, ale niemal całe jego ciało zostaje poparzone. Pięć lat później Cropsy wychodzi ze szpitala i wraca do miejsca gdzie wszystko się zaczęło.
✯Horror & SF Scholar✯

Amerykański letni obóz, cykające świerszcze, księżycowa poświata i przyjemny leśny wietrzyk. To z grubsza atmosfera, której nimb okryje rozgrywającą się akcję filmu The Burning. 5

Pewnej nocy grupka młodych obozowiczów Camp Blackfoot, postanawia zemścić się na rzekomo sadystycznym woźnym (Lou David). W odwecie za wyrządzone im krzywdy, podkładają śpiącemu mężczyźnie płonącą niespodziankę. Dowcip kończy się tragicznie. Cropsy – tak się zwie obozowy opiekun – ląduje na ostrym dyżurze z zaawansowanymi poparzeniami. Niebawem okaże się, że biedak przeleżał w szpitalu aż pięć lat! Długi okres rehabilitacji wcale nie ugasił, nomen omen pożaru zemsty, którą wciąż pała do młodzieży. Wraca na teren obozowiska, aby tam dokonać żywota winnych jego okaleczeń. Amerykański letni obóz, cykające świerszcze, księżycowa poświata i przyjemny leśny wietrzyk. To z grubsza atmosfera, której nimb okryje rozgrywającą się akcję filmu The Burning, w reżyserii Tonyego Maylama.

Płomienie (1981) - Leah Ayres, Brian Matthews (I), Brian Backer (I)

Pierwsze minuty zaczynają się obiecująco. Atmosfera zagęszcza się z sekundy na sekundę, a praca kamery dodatkowo pogłębia poczucie wiszącego w powietrzu niepokoju. Geneza antagonisty rozwija się prędko, chociaż zbyt otwarcie. Z jednej strony mówi się o miejskiej legendzie, buduje tajemnicę. Z drugiej zaś ujawnia się jego kompletny życiorys. Kurtyna niepokoju ostatecznie opada, kiedy dochodzi do konfrontacji z kobietą (tam szaleniec znajduje swój markowy oręż, nożyce ogrodowe). Cropsy stworzony w oparciu o głębsze misterium byłby dużo ciekawszym czarnym charakterem. W filmie Maylama, obozowy dozorca jest zbyt przewidywalny.

Maestro krwawych efektów specjalnych, Tom Savini we własnej osobie, zrezygnował z pracy nad drugą odsłoną Piątku trzynastego na rzecz Płomieni. Niestety, z perspektywy całego dorobku artysty efekty wypadają przeciętnie. Nic dziwnego, skoro Savini przyznał, iż miał jedynie w porywach trzy dni na stworzenie kostiumu zabójcy. Krew owszem tryska, ale jest jej mało – podobnie jak samych scen gore. Cropsy migawkowo pojawia się na ekranie (co do tego reżyser przyznał, że scen z mordercą było więcej, ale umyślnie zostały wycięte, aby spotęgować grozę). Tak czy inaczej na produkcję angażującą Saviniego, niezależnie od rezultatów, zawsze dobrze jest poświęcić wieczór.

Płomienie (1981) - Leah Ayres, Brian Matthews (I)

Kompozytor Rick Wakeman stworzył dla The Burning dobry podkład muzyczny. Melodia jest tajemnicza, dynamiczna i skondensowana, co stanowi o dopasowaniu do tempa fabuły. Ścieżka dźwiękowa, chociaż nie odznacza się wyjątkowością, to spełnia wymogi amerykańskiego slashera lat 80. Sprawia, że odbiór filmu jest dużo bogatszy.

Wiele sław rozpoczynało swoją przygodę z Hollywood od kina grozy. Tak na przykład w filmie Critters 3 (1991) mamy możliwość obejrzenia pierwszych scenicznych kroków Leonardo DiCaprio. W Płomieniach pojawia się zaś Fisher Stevens, Holly Hunter i Jason Alexander. Nie będzie tajemnicą, że z całej trójki debiutantów najciekawszą postacią jest Alexander – bogaty język, improwizacja i nietuzinkowa mimika – to tylko kilka z jego widocznych talentów. Płomienie, to nie tylko debiuty aktorskie, ale również pierwszy obraz wyprodukowany przez obecnie niesławnych Harveya i Boba Weinsteinów.

Płomienie (1981) - Brian Backer (I)

Najgorszą stroną produkcji jest edycja, za którą był odpowiedzialny Jack Sholder. Płomienie to jedyny pełnometrażowy film, który został przezeń zmontowany. Tempo jest niemiarowe, sceny często nie lepią się ze sobą (szczególnie w końcówce filmu). Niekiedy przycięte zbyt późno, burzą atmosferę. Dodatkowo Tony Maylam nie jest reżyserem najwyższych lotów. Prawdę mówiąc, nie wiele można o nim napisać, ponieważ ówcześnie parał się reżyserowaniem głównie filmów dokumentalnych. Ciekawostka: większość scen kręconych w nocy, zostały nakręcone w dzień.

The Burning, pomimo fatalnej edycji, nie jest beznadziejnym filmem. W ostatecznym rozrachunku jego odbiór jest względnie pozytywny. Muzyka (bądź jej brak) potęguje suspens czy przygotowuje odbiorcę do zmian ekspresyjności filmu. Brakuje mi jednak solidnie dokręconych efektów Saviniego i nieco bardziej finezyjnej historii.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 3
Bejtmen 5

To przeciętny film, ale dobry slasher. Oczywiście mógłby być dużo lepszy, ale odpowiednia brutalność i klasyczne slasherowe zagrania są nadal w cenie.

Anonimowy

Ten film radzę obejrzeć:D – Sporo makabrycznych efektów będących dziełem światowego specjalisty w tej dziedzinie – Toma Savini. Napięcie filmu dodatkowo potęguje sugestywna muzyka elektroniczna Ricka Wakemana.

Naleway Anonimowy 8

Zgadzam sie ten film podobnie jak The Prowler to majstersztyki Toma Savini…fabuła nieco kuleje ale efekty specjalne zadowolą każdego fana Slasherów :-]

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…